środa, 19 sierpnia 2009

Dziecko szczęścia

W niedzielę pojechaliśmy do Kodnia - mała miejscowość znajdująca się na Podlasiu na granicy Polsko-Białoruskiej. Niecałe 170km. od Warszawy i znowu w dwa samochody :) W sumie pokonaliśmy prawie 400km. Gps dał plamę...


W Kodniu znajduje się Sanktuarium Matki Boskiej Kodeńskiej ze słynnym obrazem Matki Boskiej, który ukradł(?) z Rzymu Mikołaj Sapieha.



W ogrodach koło sanktuarium poznaliśmy miejscowego strażnika Reksia, który z radością zjadł mojego podpłomyka :D



Gdy kobiety szukały toalety mężczyźni udali się na spacerek... Poszłam z nimi, bo to wydawało się o niebo ciekawsze :D Gdy przyjechaliśmy tu rano nie spodziewałam się, że będziemy tak blisko granicy. Idziemy, idziemy... a to co?!



Przyjrzyjmy się bliżej...



No tak. Czyżby granica? I dziecko uwierzyło... Podekscytowało się, że jest na granicy. Zaczęło skakać koło słupka krzycząc "Polska! Białoruś! Polska! Białoruś!" a ludzie gapili się z politowaniem. Nikt nie chciał przerwać mu tej pięknej chwili. Jak niewiele potrzeba do szczęścia :D Pobiegło dalej... aż dobiegło do rzeki... no tak, to Bug. Zaczęło rozglądać się za snajperami, którzy mogli pochować się w krzakach, żeby złapać niewinną dziewczynę bez paszportu. Oj tam, uciekło by. Głupie dziecko, gdyby uważało na geografii widziałoby, że BIAŁORUŚ ZACZYNA SIĘ ZA BUGIEM!!!!!!!! I przeżyło wielki szok, gdy wróciło do domu i spojrzało na mapę... :DD



Sanktuarium od tyłu...



Po drodze zajrzeliśmy do Kostomłotów, gdzie znajduje się piękna, drewniana cerkiew. Zdjęć w środku nie można było robić, ale jak się nie słucha to tak jest. Tak, tak, dziecko zrobiło i to nie jedno. Facet cudem nie widział. Wychodzimy z cerkwi:



- A na zewnątrz można robić zdjęcia? - ciocia
- Tak, oczywiście. - facet
- Ale jak to... w środku nie można było robić zdjęć? - ja
- Pewnie, ze nie. - wujek
- ?? A ja robiłam... - ja
- W środku robiłaś? - wujek
- No tak i to nie jedno... - ja
- Nie widział? - wujek
- Raczej nie... - ja
- Musisz oddać mu aparat skoro robiłaś zdjęcia. Jest zakaz. - wujek
- Jak oddać?? - ja
- Oddać!!
- Taa jasne - ja
- No tak. Idź! - wujek
- Nie oddam! - ja

Dlatego zdjęć z środka nie opublikuję! :D

Wracaliśmy...
szyba otwarta prawie na całego, a głowa oczywiście za szybą, żeby zdjęcia lepiej wyszły... a na głowie szopa. Taka jazda mi się podoba :D
Krajobraz niczym się nie różni od tego na Mazowszu. Przeklęta równina :D



Kierunek: dom.

2 komentarze:

  1. Ciekawe. Masz żywy styl opowiadania o swoich przeżyciach, aż chce się czytać. skocz do mojego bloga
    fantasy-horror.blogspot.com pozdrawiam i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. i ładne te zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń