Wigor
Gdy powiewająca grzywa muskała twarz,
tylko odgłos kopyt słyszałam w tej milczącej wędrówce.
On prowadził w stronę marzeń.
Całe życie spędzić na jego grzbiecie chciałam,
lecz
gdy kolejnej przygody nastał czas,
jego już nie było.
Zniknął tak nagle,
w szarości dnia,
zapominając o wszystkim.
Chciałabym na jego grzbiecie
znowu poczuć smak wolności,
która pogalopowała jego śladem.
Beze mnie.
Pierwszy raz. 24 V 2006 godz.17:10
No i tak to się zaczęło... :)
Jej....też bym tak chciał..konia dosiadłem tylko raz w życiu....jakieś 50 cm temu...
OdpowiedzUsuń;-(
pozdrawiam...
Crazy, to w czym problem? Jedziesz do pierwszej stajni i na konia... :)) Nawet się nie zastanawiaj tylko ruszaj! :D
OdpowiedzUsuńTam u was chyba konie są bardzo popularne... nie? :)
no są....nawet kiedys pomagałem w remoncie stajni....ale jakoś tak...Prawdziwa stadnina daleko dość jest...
OdpowiedzUsuń